środa, 20 stycznia 2016

trudny dzień

Dziś pogrzeb. Bałam się tego dnia, nie mogłam spać... było piekielnie zimno, ja byłam taka hmm... ciężko określić, na pewno w jakiś sposób znieczulona tabletką uspokajającą. Postanowiłam wejść do kaplicy, by zobaczyć Piotrka po raz ostatni. Naprawdę wyglądał jakby miał wstać i powiedzieć nam wszystkim tym swoim ironicznym tonem, że to był nieudany żart. I łudziłam się, że tak właśnie będzie. Ale nie było. Nigdy nie jest. A zawsze mam takie wrażenie... Płakałam tylko w kaplicy i to pewnie dlatego, że O. płakała. Do mnie to nie potrafiło dotrzeć. I do teraz nie dociera. Dziś było tak zimno, że ciężko było opanować ciało, żeby się nie trzęsło. I żeby utrzymać się na nogach. Bo tabletka, która z reguły działa bardzo słabo dziś zwalała z nóg... po wszystkim każdy rozszedł się w swoją stronę. Przecież każdy ma swoje życie. Trzeba przywyknąć. I to właśnie jest najsmutniejsze. Trzeba przywyknąć. Był takim wspaniałym człowiekiem, teraz nie zobaczymy go już nigdy. I trzeba przywyknąć ? Wiem, że czas leczy rany, wiem, że żałoba nie trwa wiecznie. Ale to brzmi tak strasznie okrutnie- przywyknąć do czyjejś wiecznej nieobecności. Ja nie chcę Cię zapomnieć Piotrek, chcę Cię pamiętać, nie chce się z tym godzić.Nie powinieneś był umierać... Zaraz potem miałam ochotę odnowić kontakty ze wszystkimi... ale jak mówi moja O. do tego trzeba obustronnej chęci... a ja jako osoba dumna i honorowa nie lubię pierwsza wyciągać ręki. Chociaż wielu straconych kontaktów bardzo żałuję.... dość już o śmierci...

Zauważyłam, że bardzo nie lubię jak narzuca mi się swoje zdanie. Nawet jeśli dana osoba ma rację- denerwuje mnie już na wejściu mówiąc mi co mam robić. I się irytuję, po czym przemyślę to na spokojnie i jednak się z nią zgadzam... nie potrafię z tym walczyć, myślę, że charakteru jednak nie da się zmienić.

Mam jeszcze jedną wadę (tzn jeszcze jedną z wielu) - nauczanie innych. Denerwuje mnie np. to, że Ktoś przedkłada pracę ponad wszystko, ponad swoje życie prywatne, miłość, przyjaźnie, spotkania w gronie znajomych. Pracę, którą zaraz może zmienić bo rynek jest jaki jest... a jednak w to brnie... i zaraz może się obudzić bez nikogo u boku... denerwują mnie priorytety obecnych ludzi.... ale nie mam prawa zwracać im uwagi, mówić jak mają żyć..... 

Znowu miało być o przygotowaniach do wesela.. ale jakoś jednak nie ma nastroju. Czas kupić wódkę bo ma podobno podrożeć, raczej nie jestem typem człowieka, który wierzy w propagandę, ale potanieć na pewno nie potanieje, a wódka jeść nie woła, więc może sobie spokojnie czekać na ten wielki dzień....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz